Mirosław Jabłoński w tym sezonie nie błyszczy. Do tej pory prezentował się mocno przeciętnie, choć potrafił zaskoczyć in plus. Na ten moment siedzi na ławce rezerwowych i nic nie wskazuje na to, by miał wrócić do składu Startu. W zestawieniu czerwono-czarnych na mecz w Gdańsku na pewno go zabraknie, mimo że kontuzjowany jest Kevin Fajfer.
Dlaczego menedżer Rafael Wojciechowski nie zabiera do Gdańska Mirosława Jabłońskiego?
– Nie ma sensu brać zawodnika, którego miałbym zmieniać. Biorę Szymona, któremu być może dam szansę zaprezentować się w jakimś biegu. W tej chwili Mirek nie jest brany pod uwagę przy ustalaniu składu – powiedział. – Do Czech też na razie nie przewiduję Mirosława Jabłońskiego. Myślę, że już mu bliżej końca kariery, ale to trzeba by z nim rozmawiać na ten temat – dodał.
A jakie relacje panują na linii zawodnik-klub?
– Jesteśmy ze sobą dosyć szczerzy i jasno sobie przedstawiamy sytuację. Relacje są takie, jakie były od początku sezonu. Być może z większym dystansem, nie widzimy się tak często, ale wszystko jest okej – przekazał Wojciechowski.
Menedżer Startu spostrzega, że Mirosław Jabłoński mocno się zaangażował w rozwój swojego syna Mateusza. Niektórzy obawiają się, że ktoś może go podebrać czerwono-czarnym. Czy rzeczywiście istnieje takie niebezpieczeństwo?
– Mateusz ma kontrakt do 2023 roku i nie przewiduję, żeby odszedł z Gniezna – uciął temat Rafael Wojciechowski.
Powinniśmy zainteresować się jakimś tematem? Daj znać na redakcja@sportzpazurem.pl lub telefonicznie 736 851 097!
Koniecznie polub nas na Facebooku: