Trener Robert Popek wyjaśnia. “Sędziowie musieli tak zareagować”

Zainteresował Cię ten materiał? Udostępnij go na Facebooku!

Mnóstwo emocji wywołał mecz MKS PR URBIS Gniezno – Galiczanka Lwów (34:29). Nie brakowało takich, którzy kwestionowali czerwoną kartkę dla Magdaleny Nurskiej po rzucie karnym (ZOBACZ TUTAJ >>>). A co o decyzji sędziowskiej sądzi Robert Popek, trener MKS PR URBIS Gniezno?

TO NIC NIE KOSZTUJE. Dołącz do naszego kanału nadawczego na Facebooku i bądź na bieżąco >>> TUTAJ <<<

Jedni na gorąco twierdzili, że Magdalena Nurska nie trafiła bramkarki Galiczanki Lwów w twarz, a inni uważali, że kontakt był znikomy i sędziowie nie powinni sięgać po czerwoną kartkę. Generalnie pojawiło się mnóstwo kontrowersji, a gnieźnieńscy fani “obdarowali” arbitrów salwą gwizdów. Czy słusznie?

Nie, nie, tutaj absolutnie nie było kontrowersji. W tej chwili – w tym sezonie – jest tak, że jeśli przy rzucie karnym będzie nawet jakaś obcierka, to sędziowie mają prawo i praktycznie muszą pokazać czerwoną kartkę – wyjaśniał na gorąco po meczu trener MKS-u Robert Popek.

Przy rzutach karnych trzeba być więc bardzo ostrożnym. – Trzeba na to uważać. To jest twarz bramkarki – zawodniczki są w ten sposób chronione. Ja jak najbardziej jestem za tym. To absolutnie nie było specjalne, tylko po prostu była taka obcierka. Sędziowie musieli tak zareagować – zaznaczał.

Werdykt arbitrów rozwścieczył Nurską. – Nasze “Ziółko” (od nazwiska panieńskiego – Ziółkowska – dop. red.) się trochę zdenerwowała. Miejmy nadzieję, że po raz ostatni. Przez to dostaliśmy podwójną karę czterech minut, ale daliśmy radę. Przetrzymaliśmy ten moment i dokładaliśmy cegiełki do końcowego rezultatu – kontynuował szkoleniowiec.

Nie krył też radości z pokonania wielokrotnych mistrzyń Ukrainy. – Bardzo jesteśmy szczęśliwi z tego, że po raz kolejny mamy taką atmosferę u nas w hali i że daliśmy radę. Prowadziliśmy, ale cały czas czuliśmy oddech Galiczanki. To jest naprawdę bardzo dobry zespół i my o tym wiedzieliśmy. Udało nam się postawić – spostrzegł.

Odnosił się również do pracy arbitrów. – Sędziowie przyjęli taki jeden pułap i tak sędziowali. Ma akurat polegliśmy przy rzucie karnym i szybko chwyciliśmy czerwone kartki. To wynika jednak z walki, to było wkalkulowane ryzyko. Musieliśmy się mocno postawić w obronie. Wiedzieliśmy, że możemy za to dostawać kary, ale przetrwaliśmy ten najgorszy moment – podsumował Robert Popek.

Ostatnia aktualizacja artykułu: 22 stycznia 2023 o godz. 08:17:56


Powinniśmy zainteresować się jakimś tematem? Daj znać na redakcja@sportzpazurem.pl lub telefonicznie 696 188 438!

Koniecznie polub nas na Facebooku: