Wielu kibiców z niecierpliwością czekało na to, aż Adrian Gała ponownie zawita na W25. Do tego powrotu doszło w niedzielę i był to bez wątpienia powrót przez duże “P”. Był niemal perfekcyjny. Niemal, bo nie wyszedł mu jeden bieg.
TO NIC NIE KOSZTUJE. Dołącz do naszego kanału nadawczego na Facebooku i bądź na bieżąco >>> TUTAJ <<<
Śmiało można stwierdzić, że Gała był w niedzielę katem gnieźnieńskiego Startu. Szalał na gnieźnieńskim torze jak mało kto.
– Adriana cały czas bardzo lubię. To się nie zmieni. Na pewno zawsze będę mu kibicował, by uzyskiwał jak najwięcej punktów. Tym razem było mi przykro, że nas pogrąża i przywozi zwycięstwo dla Bydgoszczy. Taki jest jednak sport i trzeba to zrozumieć. Po czterech dobrych latach przyszedł rok słabszy. Nie ukrywajmy, mamy słabszą drużynę. Powoli można brać się za podsumowanie. Nie poddajemy się jednak i zrobimy wszystko, by pojechać jak najlepiej dla naszych kibiców. Zawodnicy muszą mądrze jechać i obserwować ścieżki. Mieli informacje, które ścieżki są najszybsze i nie do końca wszyscy się do tego dostosowali – mówił nam Rafael Wojciechowski, menedżer Startu.
Zarówno ten, jak i poprzednie mecze pokazały, że Adriana Gały nie udało się zastąpić.
– Na gnieźnieńskim torze zdecydowanie pokazał, że jest bardzo dobrym zawodnikiem i że czuje się tutaj bardzo dobrze. Życzę mu jak najlepiej, żeby także w Bydgoszczy i na innych torach spisywał się równie dobrze. Na dzień dzisiejszy nie jesteśmy w stanie go zastąpić żadnym innym zawodnikiem – dodał opiekun czerwono-czarnych.
Ostatnia aktualizacja artykułu: 21 czerwca 2021 o godz. 17:27:20
Powinniśmy zainteresować się jakimś tematem? Daj znać na redakcja@sportzpazurem.pl lub telefonicznie 696 188 438!
Koniecznie polub nas na Facebooku: