“Siłownie raczej na końcu listy”. To jest skandal! [OPINIA]

Zainteresował Cię ten materiał? Udostępnij go na Facebooku!

Nie dziwię się, że w branży fitness wrze coraz mocniej. Rząd znów przykręcił śrubę i tak naprawdę nie widać perspektyw na lepsze jutro. Sytuacja jest co najmniej nieciekawa.

--> Lubisz czytać nasze teksty? Dodaj nam energii do dalszego działania (KLIKNIJ TUTAJ)!

Często przeglądam wyniki różnych badań i analiz. Wynika z nich, że na siłowniach czy w klubach fitness nie dochodzi do zakażeń koronawirusem. Po prostu nie dochodzi. Mimo to rząd jakby się uwziął na te miejsca. Co rusz właścicielom obiektów, w których wielu Polaków dba o swoje zdrowie, dokręca się śrubę i rzuca kłody pod nogi. Nie rozumiem tego.

Od 28 grudnia przepisy dot. działalności siłowni są jeszcze ostrzejsze. Mogą trenować wyłącznie zawodowcy. Pewnie, są stosowane różne manewry, które utrzymują siłownie przy działaniu. Wiele jednak się zamyka, w obawie przed konsekwencjami. A ludzie ubolewają, bo niekoniecznie mają gdzie ćwiczyć.

Zaskakują najnowsze słowa ministra zdrowia Adama Niedzielskiego. Sugeruje on, że siłownie są “raczej na końcu listy” miejsc do otwarcia.

“Jeżeli miałby dokonywać hierarchii elementów, które będą otwierane, to siłownie i restauracje są raczej na końcu listy. W pierwszej kolejności będziemy przywracali handel, naukę, szczególnie w klasach najmłodszych” – mówił w Radiu ZET.

I tak się zastanawiam, gdzie w tym wszystkim logika. Kiedy czytam powyższą wypowiedź, momentalnie mam przed oczami:

a) zatłoczone galerie handlowe i sklepy przed świętami;
b) zapełnione kościoły w święta;
c) wiece kandydatów na prezydenta podczas kampanii 2020 i ludzi, którzy non stop się o siebie ocierali.

Ręce opadają….


Powinniśmy zainteresować się jakimś tematem? Daj znać na redakcja@sportzpazurem.pl lub telefonicznie 696 188 438!

Koniecznie polub nas na Facebooku: