Podczas podróży na mistrzostwa świata w kulturystyce Szymon Kuliński doświadczył niemałych perturbacji. O wszystkim opowiedział nam podczas magazynu pitgang.pl #SGLive. – Podróż była nietypowa. Można powiedzieć, że przeżywałem podczas niej najgorsze chwile w życiu. Teraz mogę się z tego śmiać, wtedy to w ogóle nie było śmieszne. Opowiem o tym… – rozpoczął.
TO NIC NIE KOSZTUJE. Dołącz do naszego kanału nadawczego na Facebooku i bądź na bieżąco >>> TUTAJ <<<
– Był to czwartek. Dwa dni przed zawodami. Jak to jest w kulturystyce, doprowadzamy do odwodnienia organizmu. To odwodnienie zaczyna się już 2-3 dni przed zawodami, żeby już zrobić limit wagowy. Ja wtedy piję po 10-11 litrów wody dziennie. Piłem ją już od środy poprzedniego tygodnia. Chodziłem więc do ubikacji co 20-30 minut. Musiałem się z tym liczyć, że tak będzie też w podróż – mówił Kuliński.
W podróży pojawiły się kłopoty. Najpierw miał problem z automatami do metra. Nie do końca kojarzył, jak ma się poruszać, bo Placu Catalunya, do którego chciał dotrzeć, nie było na mapie. W końcu nadeszła pomoc od argentyńskiego studenta. Właśnie z nim ruszył w trasę. Czasu na toaletę jednak absolutnie nie było, a gdy już znalazło się więcej “luzu”, to nie było toalety…
– Wsiadam do tego metra. Rozglądam się i nie widzę nigdzie żadnych drzwi. Pytam się tego studenta, gdzie są ubikacje. On mówi, że w metrze nie ma. Pytam więc, jak długo pojedziemy. On odpowiada, że 40-50 minut. No to od razu pomyślałem, że będzie ciężka przeprawa, zacząłem mieć na uwadze butelkę, którą miałem w plecaku. W końcu dojechaliśmy do miejsca, w którym musieliśmy się przesiąść – dodał Szymon.
Podczas przesiadki podjął kolejną nieskuteczną próbę poszukiwania toalety. – Wysiedliśmy, więc wtedy chciałem poszukać ubikacji. On powiedział, że nie wie, gdzie jest i że się spieszymy. No to poleciałem za nim, jednocześnie się rozglądając za napisem „toilet”. Nagle wylatuję z zakrętu i patrzę, on już w metrze, a drzwi się zamykają! No to ja z tą walizką zdążyłem tylko wsadzić rękę między te drzwi. Rozepchnąłem drzwi, ludzie też pomagali i w końcu wszedłem. Byłem uradowany, że wsiadłem, ale jednocześnie trzymałem ręce między nogami i mówiłem do tego chłopaka, że ja już tak długo nie wytrzymam. On mówi, że muszę, bo zostało już tylko 10 minut – relacjonował nasz kulturysta.
W końcu dotarli do celu. Szymon natomiast znów rozpoczął nerwowe szukanie toalety! Biegał po różnych korytarzach, aż w końcu znalazł ochronę, która odesłała go na górę. Poleciał jak rażony piorunem.
– Patrzę, jest McDonald’s! Podlatuję, a tam była kolejka gdzieś na 20 metrów… Stoi facet, a ja mu tłumaczę, że tylko muszę do ubikacji. On odpowiedział, że muszę czekać w kolejce. Mówię zatem: „proszę pana, jak mnie pan nie wpuści, to będę musiał załatwić się choćby tutaj”. On w końcu mnie wpuścił, więc mi ulżyło. Jeszcze takiego bardzo ciężkiego momentu nie miałem! W metrze byłem cały mokry ze stresu. Wszyscy chodzili w kurtkach, a ja pociłem się w krótkim rękawku. Taki był stres, nerwy i ból – podsumował Szymon Kuliński.
Do rozmowy z Szymonem jeszcze wrócimy. Kolejne “smaczki” z wyjazdu do Hiszpanii już jutro (w czwartek).
Tymczasem możecie odsłuchać naszą pogawędkę:
Ostatnia aktualizacja artykułu: 16 grudnia 2020 o godz. 20:21:37
Powinniśmy zainteresować się jakimś tematem? Daj znać na redakcja@sportzpazurem.pl lub telefonicznie 696 188 438!
Koniecznie polub nas na Facebooku: