Niektórzy myśleli, że Maksymilian Bogdanowicz podpisał kontrakt w Gnieźnie wyłącznie po to, by mieć jakiś klub w Polsce. Nic bardziej mylnego. Podczas magazynu pitgang.pl #SGLive wyjawił, że chce powalczyć o skład Startu!
W trakcie minionego okresu transferowego Bogdanowicz związał się ze Startem Gniezno kontraktem bez aneksu finansowego. Klub z pierwszej stolicy Polski nie był dla niego jedyną opcją.
– Szczerze mówiąc, to pewne opcje były, natomiast nie ukrywam, że akurat Gniezno było dla mnie priorytetem. Nie ukrywam, że moje najlepsze wspomnienia w karierze żużlowej są związane z Gnieznem. Uważam, że by dalej się rozwinąć, trzeba wrócić do punktu, w którym człowiek w pewien sposób się zagubił. Nie ukrywam, że kilka błędów może i w życiu popełniłem. Myślę, że Gniezno, jako klub, otoczenie, ludzie i również pan Rafael Wojciechowski, który mi wiele pomagał, mogą to wesprzeć. Wracam do koncepcji, z których korzystałem w Gnieźnie. Robimy krok w tył, by zrobić dwa do przodu – mówił w pitgang.pl #SGLive.
Odnosił się również do typu umowy. – Kontrakt warszawski różni się od zwykłego jedynie pewnymi formalnościami. Podpisując kontrakt z Gnieznem, mam taki cel, by być częścią składu. Wszystko muszę sam udowodnić wiosną i pokazać, że będę godnym kandydatem do składu – dodał.
Zawodnik zdradził również, że chce się dosprzętowić. – Nie ukrywam, że kilka nowych inwestycji z mojej strony będzie. Mogą one tylko i wyłącznie zadziałać na plus. Związałem się z pewnym nowym tunerem, który może dać nową perspektywę. Posiadam oczywiście też sprzęt z czasów jazdy w Gnieźnie. Spisywał się on niesamowicie dobrze. Nie widze więc powodów, by z niego rezygnować. Będziemy mieli oczywiście szerszy wybór i większe możliwości. Sprzętowo będzie jak najbardziej obiecująco – zauważył.
Wszyscy doskonale pamiętamy, jak przed sezonem 2019 Bogdanowicz przeniósł się z Gniezna do Torunia, gdzie spisywał się po prostu słabo. Czy dziś uważa to za błąd?
– Może tak, może nie. Po fakcie wszyscy możemy być mądrzy. Może i pewne kroki w tym procesie zostały wykonane nie w tym kierunku, w którym miały być wykonane. Nie chciałbym zganiać na same przenosiny do Torunia. Chodzi tu o całokształt. Nie tylko o klub, ale i o mnie. Były ruchy, które ja źle wykonałem. Nie chcę na kogokolwiek zganiać winy. Leży ona wyłącznie po mojej stronie. Jedynie siebie obwiniam za pewne kroki i niepowodzenia – zaznaczał Maksymilian.
Po tym nieudanym sezonie myślał o zakończeniu kariery. – Wiele rzeczy odbierało mi chęci do kontynuowania kariery. Istniała perspektywa zakończenia przygody z żużlem. Myśląc o przeszłości i marzeniach, które zakładały bycie jak Tomek Gollob, uznałem, że to zły pomysł, by w taki sposób zakończyć swoją przygodę. Ja, jak i osoby w moim gronie, uważaliśmy, że nadzieja jest. Nie ukrywajmy, że nadzieja umiera ostatnia, zwłaszcza u takiej osoby, jak ja czy mój tata – dodał.
Maksymilian zaznaczał również, że bardzo dobrze wspomina okres spędzony w Gnieźnie.
– Na pewno niesamowicie wspominam tamte czasy. Zwłaszcza patrząc pod kątem mojego rozwoju – jak się rozwinąłem jako człowiek czy zawodnik i jak poszerzałem swoje umiejętności. Kiedy przechodziłem do Gniezna, nie opierałem się na tym, że mam zagwarantowane miejsce w składzie. Wiedziałem, co muszę udowodnić, by znaleźć się w składzie. Cel został wykonany. To był pierwszy etap. Później wszystko szło jak na fali. Nie ma nic piękniejszego od jechania kolejnych zawodów i odnoszenia następnych zwycięstw, a także zbierania kolejnego doświadczenia. Każde zawody napędzały do kolejnych. Nie ukrywam, że niesamowicie brakuje mi czasów spędzonych w Gnieźnie – przyznawał.
WEŹ UDZIAŁ W KONKURSIE I WYGRAJ VOUCHER DO RESTAURACJI! SZCZEGÓŁY TUTAJ >>>>
Powinniśmy zainteresować się jakimś tematem? Daj znać na redakcja@sportzpazurem.pl lub telefonicznie 736 851 097!
Koniecznie polub nas na Facebooku: