Brak awansu konsekwencją całego sezonu. Momenty wstydu Startu Gniezno

Zainteresował Cię ten materiał? Udostępnij go na Facebooku!

Ktoś powie, że Ultrapur Start Gniezno wygrywał w sezonie zasadniczym mecz za meczem, to i w finale tak być powinno. A ja uważam, że brak awansu jest konsekwencją tego wszystkiego, co działo się na przestrzeni ostatnich miesięcy.

TO NIC NIE KOSZTUJE. Dołącz do naszego kanału nadawczego na Facebooku i bądź na bieżąco >>> TUTAJ <<<

Przede wszystkim największym problemem Startu Gniezno było to, że nie udało się stworzyć drużyny z prawdziwego zdarzenia. A dobitnie świadczy o tym fakt, że w najważniejszym meczu sezonu zespół jechał w składzie, w którym… nie startował wcześniej.

Ciągłe błądzenie w kontekście optymalnego zestawienia nie pomogło. Kevin Woelbert okazał się totalnym niewypałem, Kacpra Gomólskiego nie udało się zbudować, a Kyle Howarth jechał przeciętnie. Ale po tym ostatnim – mówiąc wprost – przed sezonem nie spodziewałem się totalnie niczego.

Brytyjczyk jakiejś rewelacyjnej jazdy nam nie zaserwował, ale i tak mam mały niedosyt, że w niedzielę na W25 go nie było. Gamechangerem raczej by nie był, ale może coś dobrego by wniósł. Teraz to już jednak tylko gdybanie. Czasu się nie cofnie.

Sam niedzielny mecz momentami był wstydliwy dla Startu Gniezno. Przede wszystkim na początku drużyna wyglądała tak, jakby była zaskoczona torem. A może rzeczywiście zaskoczona nim była? Już zaczęły pojawiać się pogłoski, że owal nie był taki, jak na treningu, a to, co funkcjonowało przed meczem, nie wypaliło na finale. Trzeba było grzebać przy sprzęcie.

I tak naprawdę w niedzielę nie zawiedli tylko kibice. Aż miło było popatrzeć, jak zapełniły się trybuny przy Wrzesińskiej 25. To pokazuje bardzo dobitnie, że moda na żużel w pierwszej stolicy Polski absolutnie nie przeminęła. Tylko to musi być porządny żużel, a nie jakiś drugoligowy – nudny i często do jednej bramki, jak to bywało nierzadko w tym roku.

Zarząd Startu Gniezno czeka teraz bardzo dużo pracy. Na pewno trzeba wziąć się w garść i pomyśleć przede wszystkim nad stabilizacją finansową. Bo moim skromnym zdaniem nie można wymagać od zawodników cudów, kiedy to nie zapewnia im się płynności finansowej. Oni muszą mieć spokojną głowę pod tym kątem.

Myślę, że to dobry moment, by pomyśleć też o zmianach personalnych na różnych płaszczyznach. Ten sezon pokazał, że nie wszystko działa tak, jak powinno. Jeżeli chodzi o skład, to na pewno trzeba postarać się o nowe kontrakty Kevina Fajfera i Sama Mastersa. Huberta Łęgowika też dobrze byłoby zatrzymać, bo ciężko będzie znaleźć Polaka na jego poziomie lub lepszego. Casper Henriksson też mógłby zostać. Kto wie, może w składzie znajdzie się również miejsce dla Mikołaja Czapli?

Na pewno trzeba też popracować nad zatrzymaniem Patryka Budniaka. Oby ten talencik nie uciekł z pierwszej stolicy Polski. No i przydałoby się w trakcie zimy odblokować Jędrzeja Chmurę. Papiery ma, potencjał jest, ale coś tam się zatrzasnęło i odtrzasnąć się nie chce.

Inna sprawa, że summa summarum wciąż nie wiadomo, gdzie w przyszłym roku pojedzie Start Gniezno. Patrząc na sytuację Orła Łódź, Unii Tarnów czy Wybrzeża Gdańsk, w najbliższych tygodniach czy też miesiącach możemy mieć sporo emocji, niekoniecznie stricte sportowych…

Ostatnia aktualizacja artykułu: 23 września 2024 o godz. 07:17:30


Powinniśmy zainteresować się jakimś tematem? Daj znać na redakcja@sportzpazurem.pl lub telefonicznie 696 188 438!

Koniecznie polub nas na Facebooku: