Kevin Fajfer podczas meczu Start Gniezno – Unia Tarnów (wyniki tutaj) walczył nie tylko z rywalami, ale i z bólem. To pokłosie jego upadku w swoim pierwszym wyścigu.
TO NIC NIE KOSZTUJE. Dołącz do naszego kanału nadawczego na Facebooku i bądź na bieżąco >>> TUTAJ <<<
W trakcie pomeczowego wywiadu Kevin nie ukrywał, że czuł problemy.
– Na pewno ciężki był to mecz. Rywal bardzo mocny. Tak naprawdę topowi zawodnicy w drużynie Unii Tarnów. Całe szczęście, że udało nam się wygrać. My też mieliśmy swoje problemy. Ja w pierwszym biegu zaliczyłem upadek, kolega pojechał ze mną trochę ostrzej. Motocykl skasowany, ale nawet na krzywym idzie jechać i zdobywać punkty – mówił w rozmowie z Canal+.
Dosłownie wszystko mnie boli – każdy element ciała. Dzwon był solidny, ale trzeba było pokazać charakter. Nie było miejsca na miękką grę i powiedzenie: “nie jadę”. Tu trzeba było odstawić ból w inne miejsce i walczyć dla drużyny. Najważniejsze, że wygraliśmy ten mecz.
dodał
Zauważył też, że gdyby nie kraksa, byłby w stanie powalczyć o lepszy wynik.
Na pewno byłoby ciut lepiej, jakbym jechał w pełni sił i motocykl byłby prosty. Był krzywy, ale zrobiliśmy z teamem wszystko, by go uratować i jechać na nim.
podsumował.
Ostatnia aktualizacja artykułu: 31 marca 2024 o godz. 18:58:48
Powinniśmy zainteresować się jakimś tematem? Daj znać na redakcja@sportzpazurem.pl lub telefonicznie 696 188 438!
Koniecznie polub nas na Facebooku:
Zobacz, jak oceniliśmy zawodników Startu po meczu z Unią Tarnów. KLIKNIJ TUTAJ >>>.
Najnowsze informacje żużlowe znajdziesz TUTAJ >>>.