20-letni bramkarz Mieszka Gniezno Jakub Woźniak przeszedł drogę przez piekło. Po kontuzji odniesionej w meczu przy Strumykowej trafił do szpitala, skąd napłynęły koszmarne wieści – u zawodnika wykryto ogromnego krwiaka na nerce. Na szczęście najgorszy scenariusz w tym przypadku się nie zmaterializował.
TO NIC NIE KOSZTUJE. Dołącz do naszego kanału nadawczego na Facebooku i bądź na bieżąco >>> TUTAJ <<<
Młody zawodnik gnieźnieńskiego klubu ma za sobą jeden z najtrudniejszych okresów w życiu. Woźniak spędził miesiąc w szpitalu, gdzie przechodził straszne chwile. Najgorsze było to, że groziła mu amputacja nerki. Było bardzo blisko. Na szczęście ostatecznie młody organizm Kuby dźwignął niesamowity ciężar i jakoś się z tego “wykaraskał”. Co teraz słychać u bramkarza Mieszka? Z golkiperem naszej drużyny rozmawiała Estera Nawrot.
Jak się czujesz?
Jakub Woźniak: Mój stan na ten moment jest stabilny. Spędziłem równy miesiąc w szpitalu i przed kilkoma dniami go opuściłem.
Co cię teraz czeka? Jakie są rokowania lekarzy?
Najbliższe miesiące niestety spędzę bez piłki przy nodze oraz bez innych aktywności. Muszę się dostosować do bezwzględnego zakazu uprawiania sportu, jeśli chcę zachować nerkę.
Czy to prawda, że istniało nawet ryzyko amputacji nerki?
Prawdą jest, że byłem bardzo blisko usunięcia nerki. Po pierwszych badaniach w Gnieźnie i kolejnych już w szpitalu w Puszczykowie radiolodzy, w porozumieniu z urologami, ocenili uszkodzenie mojej nerki w skali od 1 do 5 na 4,5 punkta. 5/5 podlega do bezwzględnego usunięcia. Sytuacja była bardzo poważna, wyniki badań nie dawały zbyt dużych nadziei na poprawę. W bodajże 3. dniu spędzonym w szpitalu musiałem już mieć przetaczaną krew i byłem przygotowany do operacji. Gdyby do niej doszło, najprawdopodobniej byłbym już bez nerki, ponieważ niemal niemożliwe byłoby uratowanie jej w takim stanie. Na następny dzień, po dużej ilości przyjętych leków, na szczęście wyniki badań się poprawiły, mój stan był stabilny i lekarz prowadzący wstrzymał się z decyzją o zabiegu. Będąc w kontakcie z rodzicami, sugerowałem i prosiłem lekarzy, żeby zabieg odbył się tylko i wyłącznie w przypadku zagrożenia życia.
Czy mogłeś liczyć na wsparcie najbliższych czy też klubu?
Rodzina, przyjaciele oraz druga rodzina, czyli cała społeczność Mieszka, byli dla mnie nieocenionym wsparciem w tym trudnym czasie. Pierwsze dni w większości spędziłem na odbieraniu telefonów i odpisywaniu na dziesiątki życzeń zdrowia. Z tego miejsca pragnę jeszcze raz podziękować wszystkim. Przez cały czas byłem w kontakcie z klubem, z prezesem, trenerami i zawodnikami na czele, którzy troszczyli się i wspierali na każdym kroku.
Czy myślisz o powrocie do sportu? Pewnie trochę czasu będziesz musiał odpocząć….
Piłka nożna to moje życie, a moja nerka pokazała, że jest prawdziwą fighterką. Wierzę mocno, że szybko się zregeneruje i w niedalekiej przyszłości pozwoli mi wrócić na boisko.
Jakie są twoje plany na najbliższy czas?
Oczywiście głównym celem na najbliższe miesiące jest powrót do pełni zdrowia. Dieta i styl życia będą podporządkowane właśnie temu. Z klubem będę cały czas związany jako trener prowadzący w Akademii Bramkarskiej. Poza tym studia oraz praca.
Ostatnia aktualizacja artykułu: 16 czerwca 2021 o godz. 11:07:15
Powinniśmy zainteresować się jakimś tematem? Daj znać na redakcja@sportzpazurem.pl lub telefonicznie 696 188 438!
Koniecznie polub nas na Facebooku: