W poniedziałek w Ostrowie Wlkp. udało się odjechać tylko pięć biegów. Niektórzy sugerowali, że być może udałoby się dotrwać do ośmiu, gdyby nie to, że po czterech wyścigach na tor wyjechał ciężki sprzęt i zarządzono przerwę. W tym czasie deszcz pogorszył stan nawierzchni.
--> Lubisz czytać nasze teksty? Dodaj nam energii do dalszego działania (KLIKNIJ TUTAJ)!
– Po fakcie zawsze jesteśmy mądrzejsi. Być może tak by było. Nie chciałbym jednak tego oceniać, bo moja rola nie polegała na podejmowaniu takich decyzji. Nie chciałbym mówić o tym, co by było wtedy, gdyby tych prac torowych nie było. Być może byłoby łatwiej i nie napadałoby tyle deszczu. To jednak tylko gdybanie – mówi menedżer Aforti Startu Gniezno Rafael Wojciechowski po przerwanym spotkaniu z Arged Malesą Ostrów.
Jest też przekonany, że kontynuowanie zawodów nie miało sensu. – Mogę tylko powiedzieć, że słusznie się stało, iż te zawody zostały przerwane. Chylę czoła przed jury, bo uważam, że tor stawał się niebezpieczny dla zawodników. Pierwszy zawodnik mógł jechać normalnie, a pozostali walczyli z torem i z warunkami. Gęsto padający deszcz i maź, która wydobywała się spod kół, doprowadzała do tego, że każdy kolejny zawodnik miał problem z pokonywaniem okrążeń – dodaje Wojciechowski.
– Na pewno ucierpiałoby widowisko i oglądalibyśmy antyreklamę żużla, bo decydowałby start i ewentualnie pierwszy łuk. Później byłoby już po wszystkim, zawodnicy jechaliby gęsiego. Takie jest moje zdanie – podkreśla.
Ostatnia aktualizacja artykułu: 12 kwietnia 2021 o godz. 21:44:54
Powinniśmy zainteresować się jakimś tematem? Daj znać na redakcja@sportzpazurem.pl lub telefonicznie 696 188 438!
Koniecznie polub nas na Facebooku: